Dlaczego tak trudno być asertywną?
Dziewczynki się nie złoszczą. Uśmiechaj się ładnie. Bądź mądrzejsza, ustąp. Złość piękności szkodzi. Dziewczynki są grzeczniejsze od chłopców.
Czy te słowa brzmią znajomo? Oczywiście – każda z nas usłyszała je przynajmniej tysiąc razy w życiu i każda z nas w jakimś stopniu je przyswoiła. To tylko niektóre z introjektów, które (niestety wciąż) narzuca się dziewczynom w procesie społeczno-kulturowej socjalizacji. Introjekt to coś, co pochodzi ze świata zewnętrznego – społeczne przekonania, moralność, etykiety kulturowe, które przyswajamy i stają się częścią naszego świata wewnętrznego. Stoją na straży porządku, rozdzielają role, pełnią funkcję wychowawczą, bywają przestarzałe, często zniewalają.
Są jak cebula. Narastają warstwa po warstwie, przykrywając Autentyczne Ja. Pokrywają je Wyobrażeniami Ja. Przecież ja się nigdy nie złoszczę. Jestem mądrzejsza, ustąpię. Introjekty utrudniają manifestację siebie, a co za tym idzie bycie asertywną.
Asertywne „nie” ma podwójny wymiar
Asertywne powiedzenie „nie” to cios w Wyobrażone Ja – idealny obraz siebie. Ale Wyobrażone Ja nie bierze się znikąd. Obraz idealnej siebie, to coś, co zostało wypracowane na podstawie wymagań stawianych nam przez kulturę. Dziewczynki się nie złoszczą. Są grzeczniejsze od chłopców. Nie powiem nie, bo to będzie niegrzeczne.
Mówiąc więc „nie”, mówisz „nie” przekonaniom, które kształtowały cię przez całe życie. Jest to cholernie trudne. Przecież jestem dobrą matką (introjekcja), a dobra matka nie odmówi swojemu dziecku niczego (introjekt, przekonanie). Więc, żeby nie zepsuć tego idealnego obrazu, robimy wszystko, żeby go podtrzymać. Kładąc na drugiej szali swoje potrzeby, czas, energię.
A co jeśli nie spełniamy wymagań introjektu? Pojawia się wtedy poczucie winy, a ideał sięga bruku. Jaką ja jestem złą matką! I koło się zamyka.
Jak się pozbyć introjektów i zacząć być asertywną?
Nie pozbędziesz się ich. One były i będą. Naszym zadaniem jest oddzielenie ich od ciebie, zerwanie warstwa po warstwie po to, żeby przyjrzeć się im jako oddzielnym bytom. I tak jak przy obieraniu cebuli, może nie obyć się bez płaczu, oporu i niekomfortowych uczuć.
Ale gra jest warta świeczki. Bo mówienie „nie” to manifestacja siebie, oddzielenie siebie od świata zewnętrznego, dzięki czemu, paradoksalnie, bardziej się z nim integrujemy. Dlaczego? Ponieważ uświadamiamy sobie i konstytuujemy nasze potrzeby i zasoby. To nie my za wszelką cenę dopasowujemy się do świata zewnętrznego, ale świat zewnętrzny zaczyna zauważać postawioną granicę.
Budowanie asertywności w 3 krokach
Zbadaj introjekty i role
Przypomnij sobie, kiedy ostatnio zgodziłaś się na coś, czego później żałowałaś. Sprawdź, co sprawiło, że podjęłaś taką, a nie inną decyzję. Dlaczego zgodziłaś się wziąć na siebie dodatkowe obowiązki w pracy pomimo tego, że ledwo wyrabiasz się z bieżącymi? Dlatego, że to twoja pasja wyrabiać 150% normy? Jeśli czujesz dyskomfort, to nie – nie jest to twoja pasja.
A może po prostu jako kobieta musisz udowodnić, że jesteś tak samo produktywna w pracy jak mężczyźni.
Może uważasz, że ciężka praca popłaca i w życiu jak sobie pościelesz tak…
Może chodzi o pieniądze? Wprawdzie nie są one najważniejsze w życiu, ale z czegoś trzeba żyć.
A może nie odmówiłaś, bo wtedy okazałabyś słabość. Słabi przegrywają. A ty musisz wygrywać.
Spróbuj odnaleźć te introjekty, które wpłynęły na twoją decyzję. Dlaczego akurat te są dla ciebie tak ważne? A może nie są? Może w tej sytuacji faktycznie ci pomagają, ale w innej wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Introjekty nie są takie złe same w sobie. Istotna jest twoja relacja z nimi, bo to one w dużej mierze wpływają na poziom Twojej asertywności.
Zbadaj swoje Autentyczne Ja, rozpoznaj potrzeby
Introjekcja zaburza nam dostrzeżenie potrzeb wypływających z Autentycznego Ja. Czujemy sensacje w ciele, ale nie możemy ich sobie uświadomić, bo zagłuszają je introjektywne myśli. Koleżanka zaprasza mnie na bankiet. Jestem dobrą przyjaciółką, więc pójdę. Ciało jednak na wszelkie sposoby wysyła sygnały, że bankiet jak najbardziej, ale tylko pod kołdrą.
Potrzebą jest tu odpoczynek, a nie spotkanie z przyjaciółką i pójście na bankiet. Ważne, żeby uświadomić sobie, co w tej sytuacji jest dla ciebie korzystniejsze. Ponoć czasem warto odsunąć swoje potrzeby i zacisnąć zęby. Ale czy nie zaciskamy ich zbyt często? Jak się ma w ogóle twoja szczęka? Kiedy wstajesz rano, czujesz rozluźnienie czy wręcz przeciwnie? Czego potrzebujesz w związku z tym?
Zbadaj siebie w relacji ze światem zewnętrznym
Czyli jak ty i twoje poczucie asertywności funkcjonujecie w relacjach z innymi. Co się dzieje na granicy tych dwóch światów?
Ponieważ nigdy nie jest tak, że nie jesteśmy asertywni wobec wszystkich. Asertywność bądź jej braki ujawniają się w relacji. Może się np. okazać, że jesteś mistrzynią asertywności w pracy, ale przy teściowej brakuje ci słów. Jakie uczucia temu towarzyszą? Jakie sensacje w ciele?
Badanie siebie w relacji z kimś uwidoczni twoje role społeczne, które pełnisz i być może jaśniej pokaże związane z nimi introjekty.
Wracając do siebie
Przyjrzenie się sobie w relacjach z innymi, pozwoli ci dostrzec mechanizm introjektu. Pozwoli ci dostrzec, kiedy mówiąc „tak”, myślisz tak naprawdę „nie” i dlaczego to robisz. Pozwoli ci wreszcie dostrzec poczucie winy, które towarzyszy przy niespełnianiu wymagań świata zewnętrznego. Ale pozwoli ci jeszcze zobaczyć coś cenniejszego. Siebie autentyczną. Siebie obraną z tych wszystkich warstw społeczno-kulturowej socjalizacji. Zobaczysz siebie, nawet jeśli wokół wiruje cała masa introjektów.
Asertywne „nie” to pielęgnacja i ochrona Autentycznego Ja. Asertywne „tak” to dzielenie się tym wypielęgnowanym i ochronionym. To wyniesienie skarbu poza swoje granice, do świata zewnętrznego. I jest w tym coś szczególnego, pięknego, ale też niebezpiecznego. „Tak” wymaga dużej rozwagi i zbadania, czy aby na pewno chcę oddać dziś te diamenty.
O asertywnym mówieniu „tak”, czyli o tym jak wyczuć, czy dziś jest ten dzień na dzielenie się sobą, przeczytasz tutaj. Zarówno „tak”, jak i „nie” są ważne, ale raczej to drugie kojarzy nam się z asertywnością i trudnością w wypowiadaniu. Tymczasem może być odwrotnie. „Nie” jest trudne do mówienia. Ale z kolei „tak” jest trudne do wyczucia.
Trudne, ale nie niemożliwe, bo asertywność nie jest wrodzona. Asertywność można wypracować, a Autentyczne Ja odkryć na nowo. Tak jak odkrywa się prawdziwą wartość diamentu po latach szlifowania.
Bardzo inspirujący tekst, dziekuje