Skip to main content
Psychologia

Trzy razy „tak” dla tej pani, czyli co to jest asertywność?

By 17 października 202025 grudnia, 2020No Comments
Asertywność kojarzy nam się głównie z mówieniem „nie”. Ale w asertywności chodzi na dobrą sprawę o powiedzenie „TAK”. Powiedzenie „tak” swoim potrzebom, uczuciom i myślom. Więc nawet jeśli komuś czegoś odmawiasz, to mówisz trzy razy „tak”. Sobie.

 

Osoba asertywna to osoba odczuwająca, świadoma, będąca w kontakcie

Psychologiczna definicja asertywności mówi o tym, że jest to postawa, dzięki której bez lęku manifestujesz swoje myśli, uczucia i potrzeby z szacunkiem do swoich i czyichś granic. Z definicji tej można wyczytać, że asertywność jest dwufazowa. Najpierw następuje odczuwanie-uświadamianie, a później działanie-bycie w kontakcie.

Co to oznacza w praktyce?

Postawę asertywną można porównać do dwupoziomowej budowli. Fundament tej budowli (pierwsze piętro) to twoja zdolność do odczuwania, rozpoznawania swoich uczuć i uświadamiania potrzeb. Jest to praca, którą wykonujesz niejako w sobie. Pomogą ci w tym techniki uważności takie jak np. mindfulness. Oczywiście zarówno uczucia, jak i myśli czy potrzeby nie pojawiają się same z siebie, ale zwykle są reakcją na bodziec – zarówno wewnętrzny, jak i ten ze świata zewnętrznego. Niemniej tylko ty masz pełen akces do pierwszego piętra. Nikt inny ze świata z zewnątrz.

Drugim poziomem jest działanie, czyli to, w jaki sposób manifestujesz to, co zgromadziłaś na pierwszym piętrze, a więc swoje myśli/poglądy, uczucia i potrzeby. Praca na drugim piętrze to już praca w relacji. Na froncie. W kontakcie z drugą osobą. W procesie komunikowania się ze światem zewnętrznym.

Asertywność opiera się na fundamencie z twoich uczuć, myśli i potrzeb (pierwsze piętro), ale uwidacznia się w kontakcie (drugie piętro).

Asertywne „tak” i „nie” to bycie autentyczną w relacji

Na przykładzie dwupoziomowej budowli, możemy rozróżnić dwa aspekty asertywności:

1. Autentyczność
2. Relacyjność

Bez autentyczności, czyli zintegrowania myśli, uczuć i potrzeb, zdolności ich rozpoznawania oraz uświadamiania sobie ich, nie ma mowy o asertywności.

Tak samo ważny jest aspekt relacyjności, czyli wychodzenie do świata zewnętrznego, Ja do Ty – z intencją, że oboje jesteśmy równi.

Na pytanie, co to jest asertywność, podręcznikowe definicje odpowiadają, że jest to jeden ze stylów komunikacji (zaraz obok stylu uległego i agresywnego). Ale musimy oddać sprawiedliwość asertywności. Bo to nie tylko styl, ale przede wszystkim sztuka komunikacji. Dlaczego? Bo wymaga pracy. Długiej, żmudnej i uważnej jak wyskrobanie w złocie Ateny Partenos czy napisanie Wojny i pokoju.

Asertywność – co to znaczy, że jest dwupoziomowa?

Zostawmy starożytne rzeźby, wróćmy do architektury i naszej dwupoziomowej budowli. Dwa poziomy tejże muszą być w ciągłej niezmąconej komunikacji między sobą. Pierwszy poziom, czyli myśli, uczucia i potrzeby odpowiadają na to, co się dzieje na drugim poziomie. Na sytuację, która wydarza się właśnie w twoim życiu.

Przykład: Irenka, twoja sąsiadka z open space’u nie ma już miejsca na swoim biurku, więc rzuca szalik na twoje.

Na drugim poziomie, odpowiedzialnym za komunikację i przyjmowanie bodźców ze świata zewnętrznego, zaczyna więc wrzeć: Irena przekroczyła granicę! Kurier z tą informacją zbiega na piętro pierwsze porozumieć się z twoimi uczuciami, myślami i potrzebami. Dostaje trzy informacje zwrotne odnoszące się do:

twoich uczućzdziwienie i złość,
myślity byś w życiu tak nie postąpiła jak Irena,
potrzebposiadanie odrębnej przestrzeni, którą gwarantuje biurko.

Skontaktowałaś się ze swoimi uczuciami, myślami i potrzebami – co dalej?

Kurier wraca na drugie piętro. Pracujący tam sekretarz skrupulatnie spisuje twoje potrzeby, myśli i uczucia, a następnie przekazuje je redaktorowi wewnętrznemu. Redaktor czyta i trzy razy kiwa głową na „tak”. Następnie zwraca się do podlegającego mu pisarza, żeby napisał mowę do Ireny, zawierającą wszystkie trzy informacje z pierwszego piętra.

Pisarz robi, co do niego należy i oddaje tekst do redaktora zewnętrznego, który odpowiada za szeroko pojętą komunikację. Sprawdza tekst pod kątem klarowności przekazu, zwracając baczną uwagę, czy treść nie narusza czyichś granic.

Wyrzuca zeń takie słowa jak „śmierdzący molem szalik”, „nienormalna”, „pierdolnik na twoim biurku”, „syfiara”. Uznaje, że frazy te zaburzają precyzyjność komunikatu, a jednocześnie ich wykasowanie nie zmniejsza siły wyrazu uczuć i potrzeb, które zaistniały na pierwszym piętrze.

Gotowy tekst redaktor zewnętrzny przekazuje do mówcy. Mówca, przyjąwszy zasadniczy ton, zwraca się do Ireny:

Położyłaś swoje rzeczy na moim biurku, nie pytając, czy możesz to zrobić. Przeszkadzają mi i jednocześnie złości mnie to, że nie zapytałaś o pozwolenie. To moje biurko i moja przestrzeń, chciałabym, żebyś to uszanowała.

Wszystko dzieje się w przeciągu kilku sekund. Ale za tym działaniem kryje się ogromna, machina napędzana emocjami, poglądami, przekonaniami i potrzebami. Sztuką jest opanować tę machinę.

Asertywne „tak” mów z pierwszego piętra

Inna sytuacja. Ta sama Irena.

A więc tym razem Irena prosi cię o przysługę. O ile wcześniej trudno było ci postawić granicę i powiedzieć „nie” zachowaniu Ireny, tak teraz trudniej jest wyczuć, czy aby na pewno chcesz powiedzieć jej „tak”. Ale sprawa zasadniczo sprowadza się do tego samego, zarówno przy mówieniu asertywnego „tak” jak i przy mówieniu „nie”. Sprowadza się do pierwszego piętra, czyli do Twoich uczuć, myśli i potrzeb. To one pozwalają Ci rozeznać się w obecnej sytuacji.

A więc kurier zbiega na dół, na pierwsze piętro i mówi, że Irena przeprasza, ale nie wyrobi się z obrobieniem zdjęć do twojego artykułu. Pyta, czy może to zrobić po weekendzie. Teraz musi uciekać, bo córka na nią czeka.

Twoje myśli i poglądy: Praca to praca, trzeba ją wykonać co do joty i tyle. A jak ktoś się nie wyrabia w czasie na to przeznaczonym, to są jeszcze nadgodziny.
Twoje uczucia: No ale jednak trochę ci szkoda Ireny. Wiesz, że ma chorą córkę i weekendy spędza z nią w szpitalu. Przykre to. Naprawdę jej współczujesz.
Twoje potrzeby: Artykuł jest ważny, chcesz, żeby wyszedł punktualnie. I chcesz mieć w nim ładne zdjęcia. Potrzebujesz do tego Ireny.

Kurier leci do redaktora wewnętrznego, który aprobuje wszystkie trzy twierdzenia. Teraz czas na to, żeby je zintegrować – w zgodzie z tobą (to robota pisarza) i żeby nie naruszyć granic innych (redaktor zewnętrzny, który usuwa słowa wiadomo jakie). Wychodzi coś takiego:

Słuchaj, Irena, rozumiem, że śpieszysz się do córki i bardzo ci współczuję, że jest chora. Ale dokończ dziś te zdjęcia, bo Tobie zajmie to 5 minut. A jeśli to spadnie na mnie, będę się z tym męczyć dwie godziny. Jeśli chodzi o resztę, czyli wstawienie zdjęć itp – mogę się tym zająć, bo nie sprawi mi to dużego problemu. Może w następny piątek przyjdź do pracy wcześniej, wtedy się wyrobisz. Zależy mi, żebyś to ty obrabiała mi zdjęcia.

Wiemy już co to jest asertywność, ale jak ją rozpoznać w praktyce?

Zarówno stawianie granic jak i godzenie się na coś może być negocjowane. Na tym właśnie polega asertywna komunikacja. Ty wyrażasz swoją potrzebę bez oczekiwania, że zostanie spełniona i druga osoba odpowiada na to zgodnie ze swoją potrzebą. Jeśli wasze zdania diametralnie się różnią, negocjujesz – najpierw ze sobą, później z Irenką. Twój kurier trochę się nabiega z pierwszego piętra na drugie i z powrotem. Bo bycie osobą asertywną bywa męczące. Albo inaczej – jest angażujące.

To czy postępujesz asertywnie, rozpoznasz po tym, czy poświęcasz uwagę swoim uczuciom, sygnałom z ciała i czy dajesz temu wyraz w kontakcie z drugą osobą. Pomimo tego, że cały proces czytania i wyrażania swoich uczuć, myśli i potrzeb zwykle dzieje się szybko, jesteś w stanie zauważyć, czy robisz to z uwagą, czy nie. Mowa tu o kierowaniu uwagi na siebie i na osobę, z którą jesteś w kontakcie.

Amerykański psycholog Herbert Fensterheim, który opisywał, co to jest asertywność, doradzał ponadto, żeby w chwilach niepewności zwrócić się przede wszystkim ku sobie: „Jeśli masz wątpliwości, czy dane zachowanie jest asertywne, sprawdź, czy choć trochę zwiększa twój szacunek do samego siebie.”

Nie zapominając jednocześnie o szacunku do Irenki.