Afrykańskie słońce i tłumione emocje
Żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, co takiego zrobiły Polki, musimy się najpierw przenieść do Afryki. Na bezkresną równinę Serengeti.
Skradający się w gęstwinie lew namierza swoją ofiarę. To młoda gazela, która na chwilę odłączyła się od stada. Lew atakuje znienacka i bardzo szybko dopada antylopę, bo antylopa nawet nie próbuje uciekać. Drapieżnik ciągnie upolowane zwierzę do swojego legowiska. Ofiara nie rusza się, wygląda na to, że nie żyje. Ale to tylko pozory. Lew daje się nabrać – kiedy na chwilę traci czujność, antylopa wyrywa mu się i ucieka. Kiedy jest już w bezpiecznym miejscu, zaczyna drżeć. Jej ciało wraca do życia. Podnosi się, otrząsa i dołącza do stada.
Gestalt nazywa to desensytyzacją, czyli odcięciem się od emocji i doznań płynących z ciała. Neurologia stresu – zamrożeniem (freeze) – jednym z trzech działań, które podejmujemy, żeby ratować swoje życie (3xF – fight, flight or freeze).
Zamrożenie to strategia przetrwania w sytuacji, która nas przerasta. Często są to okoliczności traumatyczne. Zamrażamy emocje, bo w danym momencie nie jesteśmy w stanie się z nimi rozprawić. Ale zamrażanie nie musi być związane z traumą. Może to być też odkładanie w ciele stłumionych emocji. Na przykład złości. Złości, którą wprawdzie czujemy, ale – z różnych powodów – nie wyrażamy jej.
Niewyrażone emocje zostają w ciele
O ile walka (fight) oraz ucieczka (flight) noszą znamiona działania i w działaniu tym dają przestrzeń do wyzwolenia nagromadzonej w ciele energii, tak z zamrożeniem (freeze) my – ludzie – mamy problem. Bo freeze oznacza poddanie się. Pas. Kapitulację. Z perspektywy neurologicznej jest jeszcze gorzej, ponieważ zamrożenie sprawia, że skumulowana energia zostaje w ciele.
Antylopy nie mają z tym problemu. Po zamrożeniu instynktownie drżą, wydzielając z siebie nagromadzoną energię, po czym wracają do życia na sawannie. Homo Sapiens zaś raz się zamroziwszy i w porę nie odmroziwszy powtarza mechanizm zamrażania emocji. Czasem latami. Czasem przez klikanaście, a nawet dziesiątki lat. Głównie po to, żeby chronić się przed cierpieniem. W ten sposób tłumione są najczęściej: złość, lęk i smutek.
Ciało narodu
A teraz wracamy do Polski średniowiecznej… pardon, Polski XXI wieku.
Polska to naród straumatyzowany. To naród, który nie otrząsnął się z komunizmu, faszyzmu, wojen. Nie przerobił traumy – w perspektywie szerszej, społecznej. Do przerobienia traumy potrzebny jest czas. Nie da się tego zrobić na hurra, na jedną szarżę. Nie. Do tego trzeba cierpliwości i zajrzenia w głąb siebie, w swoją historię przy jednoczesnym byciu tu i teraz. Zatrzymać się. Zamiast tego z patriarchalnego komunizmu skoczyliśmy w patriarchalny kapitalizm, a co za tym idzie w konsumpcjonizm, kompulsywnie przykrywając poPRL-owską biedę i dołączając do wyścigu po najwyższy wskaźnik dobrobytu, PKB i węgla w atmosferze.
To tak jakby osoba, która uwolniła się z wieloletniej przemocowej relacji ofiara-kat, stwierdziła, że zamyka ten rozdział i nie będzie roztrząsać starych historii. To, co pozamrażała, upycha jeszcze głębiej do najniższej półki zamrażarki. I zaraz po tym wchodzi w nową relację. Która – nie wiedzieć czemu – zaczyna bardzo przypominać poprzednią.
Tłumienia emocji uczyli nas rodzice, szkoła, przekazy kulturowe
I oczywiście przez ostatnie lata patriarchat w Polsce krzywdził obie płcie, narzucając im konkretne role. W zależności od tego, jakiej płci jest adresat, przekaz kulturowy na temat złości będzie się różnił. Dziewczynom wmawia się, że nie powinny się złościć. Że nie uchodzi, że lepiej przemilczeć, że zamiast złości lepiej pokazać klasę, że złość piękności szkodzi i tego typu pierdoły. Jest to społeczny przekaz skłaniający do tego, żeby tłumić emocje.
Podobnie z chłopakami – w ich przypadku kulturowo tłumione uczucia to smutek i lęk. Facet nie może się mazać, ma się szybko wziąć w garść i wykarmić rodzinę. Jednak tłumiony smutek i lęk to fundamenty agresji. W przeciwieństwie do kobiet, mężczyzna ma zgodę od społeczeństwa do wyrażania złości. Tylko, że jeśli mężczyzna nie przerobił smutku i lęku, nie będzie w stanie wyrażać tej złości w sposób dojrzały. Stąd wszechobecna przemoc. Przemoc mężczyzn do kobiet na poziomie komórki rodzinnej (przemoc domowa), w pracy (mobbing, nierówne płace), na szczeblu instytucjonalnym (brak edukacji seksualnej i opieki dla osób w ciąży) czy państwowym (ograniczanie praw kobiet).
Odmrażane emocje chętnie eksplodują
Te ostatnie lata w Polsce przypominają bardziej polowanie watahy wilków na stado wymęczonych wędrówką saren. Nie jest to lwie działanie z zasadzki, ale dłuższy pościg, dążący do tego, żeby zmęczyć ofiarę. Z perspektywy sarny jest to nieprzerwane reagowanie na bodziec stresowy i pozostawanie w gotowości, bo w lesie ciągle coś się czai.
I tak raz po razie, przemoc za przemocą. Raz w domu, raz w pracy. Raz fizycznie, raz werbalnie. Raz symbolicznie, raz „to przecież tylko żarty”. Raz w reklamie, raz na imprezie. I tak w kółko. Bodziec, zamrażanie, bodziec, zamrażanie. Bodźców jest tak dużo, że system nerwowy nie nadąża. Zupełnie jak z tymi ścigającymi wilkami.
Coraz więcej zamrażamy. Ale ze stłumionymi emocjami jest tak, że im dłużej wstrzymywane, tym głośniejszy będzie wybuch.
Złość i mechanizmy jej unikania
A teraz wróćmy do clue sprawy, czyli definicji złości – jest to sygnał ostrzegawczy, że ktoś przekracza naszą granicę. Jeśli ów ktoś przekracza tę granicę regularnie – codziennie, raz w tygodniu, od pięciu, dziesięciu, osiemdziesięciu lat – to po pewnym czasie przyzwyczaja się. Oprócz mechanizmów ofiary – wyparcia, tłumienia, racjonalizowania, zamrażania, mechanicznie działa też oprawca. Bo może, bo tak go nauczono, bo nie ma wypracowanych innych stylów komunikacji. On też jest zamrożony w swoim działaniu.
Moc kolektywnej złości
Niewyrażanie złości jest toksyczne. Wyrażanie złości poprzez przemoc również. I tego błędnego koła nie przerwie ten, kto stosuje przemoc, tylko ten, kto dojrzeje do wyrażania złości. Clarissa Estés, psychoanalityczna jungowska, już w latach 90. pisała o zbiorowej złości kobiet, której właśnie doświadczamy w Polsce:
Kobiety, zdobywając świadomość społeczną, polityczną, kulturową, często stają przed koniecznością uporania się ze zbiorowym gniewem, który narasta w nich co jakiś czas. Odczuwanie takiego gniewu jest dla kobiet absolutnie zdrowe psychicznie. To zdrowy objaw, jeśli gniew wywołany niesprawiedliwością staje się motorem pożytecznych zmian. (…) Zbiorowy gniew może zmobilizować do poszukiwania wsparcia dla siebie i dawania go innym, stać się inspiracją do dialogu między grupami czy jednostkami, do domagania się postępu, ulepszeń, odpowiedzialności.
Ponieważ kobiety mają bardziej wypracowane współczucie i są bardziej zaznajomione ze sferą emocji, jeśli przestaną wypierać i zamrażać złość, a zamiast tego skontaktują się z nią, są w stanie przejść przez nią dużo kreatywniej niż ci, co stosują przemoc. A dzięki temu odmrozić nie tylko siebie, ale uleczyć również tych, którzy do tej pory działali na automacie mechanizmów obronnych. Mówiąc symbolicznie: kobiety wyłączyły wszystkie zamrażarki w Polsce. Bo liczy się tu nie tylko sam wybuch złości, ale też to, że został on zauważony.
Amazonka i zdrowe wyrażanie złości
Analityczka jungowska Toni Wolff, która zajmowała się strukturalnymi formami kobiecej psyche, wyróżniła cztery jej formy: Amazonkę, Matkę, Heterę i Prorokini. Bycie matką jest dla kobiety tak samo naturalne jak bycie wojowniczką. Wszystko zależy od potrzeb i okoliczności. Więc jeśli kobieta nie może w danym momencie zostać matką na swoich warunkach, może stać się wojowniczką. A wojowniczka nie waha się wyjść do świata ze swoimi granicami. Nie ma tu już miejsca na stłumione, zamrożone emocje. Jest za to dużo przestrzeni na zdrowe wyrażanie złości.
Antylopa wreszcie się otrząsnęła i wróciła do życia, a z dżungli wyjrzała śpiąca do tej pory tygrysica.